Ursi - 2012-08-21 08:59:02

W najnowszych „Zeszytach Historycznych WiN-u” 2012, nr 35 ukazał się artykuł mojego znajomego pt.

Sprawa agenta „Mietka” i jego pobytu w oddziale partyzanckim NOW Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka”

Polecam Waszej uwadze!

Więcej o zawartości numeru:

http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=8 … 1#p1598361

Sławek

perf - 2012-08-30 10:39:34

Dzięki za wiadomość. Zaciekawiło mnie zdjęcie Wołyniaka, którego wcześniej nie widziałem. Nie wiesz przypadkiem czy w Muzeum Reg. Janów Lub. jest ich więcej ?

Ursi - 2012-08-30 17:26:35

Jeśli są, to Łukasz napewno je zna/ma :)

perf - 2012-09-01 13:00:05

Jeśli ktoś jest zainteresowany, to posiadam 1 egz. na zbyciu.
Chętnie wymienię na inną ciekawą pozycję.

burus - 2012-09-03 23:30:21

Witam.
Może głupie pytanie, ale gdzie mogę kupić ten zeszyt?
Perf jeśli byłbyś zainteresowany odsprzedażą tego jednego egzemplarza, to ja go z chęcią nabędę.

Janowiak - 2012-09-04 09:40:21

Witam !

Na początku chciałbym powitać wszystkich użytkowników forum o historii Leżajska. Wcześniej je tylko czytywałem, ale skoro pojawiają się pewne pytania związane z moim tekstem, to postanowiłem się zarejestrować.

perf napisał:

Dzięki za wiadomość. Zaciekawiło mnie zdjęcie Wołyniaka, którego wcześniej nie widziałem. Nie wiesz przypadkiem czy w Muzeum Reg. Janów Lub. jest ich więcej ?

Nie, w zasobach janowskiego muzeum nie ma więcej zdjęć "Wołyniaka".

perf napisał:

Chętnie wymienię na inną ciekawą pozycję.

Jak rozumiem mój tekst nie jest ciekawy. ;)

pozdrawiam i jeżeli jeszcze ktoś będzie miał pytania, to z chęcią odpowiem
Łukasz

PS. Z góry też dziękuję za wszystkie opinie na temat mojego tekstu. Także te krytyczne.

Plumer - 2012-09-04 13:54:08

burus napisał:

Witam.
Może głupie pytanie, ale gdzie mogę kupić ten zeszyt?
Perf jeśli byłbyś zainteresowany odsprzedażą tego jednego egzemplarza, to ja go z chęcią nabędę.

Pytanie wcale nie jest głupie a warto się zainteresować Zeszytami Historycznymi WiN. Kiedyś istniała strona internetowa www.zhwin.pl , na której można było zapoznać się ze spisem treści poszczególnych numerów jak i składać zamówienia. Z niewiadomych przyczyn strona zniknęła z sieci. Jednak w dalszym ciągu jest możliwość zamówienia z czego i ja ochoczo skorzystałem. Szczegóły na http://podziemiezbrojne.blox.pl/2012/08 … AC-46.html

Ps.
Miło skonstatować, że Janowiak "zameldował" się na forum leżajskim :D

perf - 2012-09-05 18:01:17

Janowiak napisał:

perf napisał:

Chętnie wymienię na inną ciekawą pozycję.

Jak rozumiem mój tekst nie jest ciekawy. ;)

Ciekawy :) Posiadam 2 egz.  Najpierw zamówiłem u Pana W.Frazika, a w tym samym czasie kompletując pozostałe numery Zeszytów otrzymałem omyłkowo drugi egzemplarz.


burus napisał:

Perf jeśli byłbyś zainteresowany odsprzedażą tego jednego egzemplarza, to ja go z chęcią nabędę.

Chętniej bym go wymienił na inną książeczkę. Jeśli nic nie masz na wymianę, to mogę odsprzedać

Mam jeszcze Zeszyty WINu nr. 28/29 oraz 32/33 (wydanie w grubej oprawie). po 1 szt.

Napisz do mnie na priv.


EDIT: Zeszyt WINu nr.35 - już nieaktualne.

Janowiak - 2012-09-06 22:00:03

Witam !

perf napisał:

Janowiak napisał:

perf napisał:

Chętnie wymienię na inną ciekawą pozycję.

Jak rozumiem mój tekst nie jest ciekawy. ;)

Ciekawy :)

W takim razie miło mi. :) Szkoda tylko, że nikt nie chce o nic zapytać... :|

pozdrawiam
Łukasz

PS.

Plumer napisał:

Ps.
Miło skonstatować, że Janowiak "zameldował" się na forum leżajskim :D

:)

PS2.

perf napisał:

Mam jeszcze Zeszyty WINu nr. 28/29 oraz 32/33 (wydanie w grubej oprawie). po 1 szt.

Co prawda, odezwę się w tej sprawie za jakiś czas, ale czy mógłby wstępnie zarezerwować te publikacje ?

perf - 2012-09-07 09:49:21

Janowiak napisał:

Co prawda, odezwę się w tej sprawie za jakiś czas, ale czy mógłby wstępnie zarezerwować te publikacje ?

Nie ma problemu

burus - 2012-09-07 15:12:40

perf napisał:

EDIT: Zeszyt WINu nr.35 - już nieaktualne.

Ok. Trudno.

P.S. Wyczyść sobie skrzynkę odbiorczą, bo nie można wysłać do Ciebie PW.

Janowiak - 2012-09-07 20:50:38

Witam !

perf napisał:

Nie ma problemu

Ok. Za jakiś czas się do Ciebie odezwę.

A tak z innej beczki - skoro nikt nie ma żadnych pytań czy sugestii i nikt nie chce wyrazić własnej opinii, to ja zasygnalizuję, że wkradły się do mojego tekstu pewne drobne mankamenty. Nie zakłócają one głównego wywodu, ale ze względu na fakt, iż staram się być skrupulatny (choć akurat w tym wypadku akurat nie wyszło :(), to postaram się je skorygować.

pozdrawiam

perf - 2012-09-08 14:58:58

burus napisał:

Ok. Trudno.
P.S. Wyczyść sobie skrzynkę odbiorczą, bo nie można wysłać do Ciebie PW.

Przepraszam ale okazało się, że kolega ksz szybciej zarezerwował ten egzemplarz.
Napisz maila pod adres: Wojciech.Frazik(malpa)ipn.gov.pl podając adres wysyłki i numer zamawianego Zeszytu WINu. Płatność po otrzymaniu przesyłki (37,50 zł) na konto podane na fakturze.  Szybko i bez problemu.

Plumer - 2012-09-08 19:41:56

Janowiak napisał:

Witam !

A tak z innej beczki - skoro nikt nie ma żadnych pytań czy sugestii i nikt nie chce wyrazić własnej opinii, to ja zasygnalizuję, że wkradły się do mojego tekstu pewne drobne mankamenty. Nie zakłócają one głównego wywodu, ale ze względu na fakt, iż staram się być skrupulatny (choć akurat w tym wypadku akurat nie wyszło :(), to postaram się je skorygować.

pozdrawiam

Nooo! Jestem świeżo po lekturze Twego tekstu i jestem pod wrażeniem. Wygląda na to, że przygotowując się do jego napisania wykonałeś solidną pracę. Gratuluję! Rozumiem, że informacja o działalności agenta "Mietka" w grupie Zadzierskiego po raz pierwszy opublikowana została przez Panią A.G. Kister w artykule Rozbicie  oddziału partyzanckiego Adama Kusza 19 sierpnia 1950 r. Niestety nie miałem możliwości zapoznania się z tą publikacją a szkoda :/. ( A tak na marginesie w przypisie nr 2 na str. 117 oprócz słów uznania dla Autorki zarzuciłeś Jej popełnienie szeregu błędów. Spodziewam się polemiki :)).

Z cytowanych przez Ciebie dokumentów wynika, że agent "Mietek" przeniknął do oddziału "Wołyniaka" w drugiej połowie grudnia 1946 r., a więc praktycznie tuż przed jego samobójczą śmiercią. Wcześniej najprawdopodobniej ubecji nie udało się ulokować agentury wewnątrz oddziału. Zastanawia mnie tylko brak śladów współpracy w tym zakresie, na przełomie 1946/47, Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Biłgoraju i w Łańcucie (co mogło by wskazywać również na brak współpracy w tym okresie pomiędzy WUBP w Lublinie i Rzeszowie, choć to wydaje się być mało prawdopodobne). P. Chmielowiec w swojej pracy Urząd Bezpieczeństwa w Łańcucie 1944-1956 na str. 68 podaje, iż: "27 maja 1948 r. w Nisku odbyła się odprawa kierownictwa powiatowych urzędów bezpieczeństwa i milicji z Niska, Biłgoraja i Łańcuta poświęcona zwalczaniu oddziału Kusza. Ustalono skład grupy operacyjnej składającej się z sześciu pracowników UB (po dwóch z każdego powiatu). Jej zadaniem miała być praca w terenie (...) zmierzająca do wykrycia miejsca pobytu oddziału. Podstawowym źródłem informacji były doniesienia sieci agenturalnej. W przypadku otrzymania wiadomości miał być zawiadomiony najbliższy posterunek MO, a następnie pozostałe powiaty"[podkr. - Plumer]. Faktem jest, że dotyczy to roku 1948, ale wcześniej też mogła obowiązywać taka zasada. W związku z tym fakt, że agent "Mietek" zgłosił się do UB w Biłgoraju, nie musi być wcale argumentem potwierdzającym jego podległość służbową (ale oczywiście mogło tak być).

Jakkolwiek istnieje duże prawdopodobieństwo, że Twoje hipotezy postawione w artykule odzwierciedlają stan faktyczny, nasuwa mi się jedna uwaga a zarazem wątpliwość. Chodzi o przytoczony przez Ciebie na str. 120 fragment zeznań "Stala". W szczególności dotyczy to informacji, że druga z sióstr "spała z niejakim "Mietkiem". Po pierwsze oznaczałoby to, że jedna z córek miejscowego kierownika szkoły powszechnej "na pierwszej randce", w wigilię 1946 spędziła noc z dopiero co poznanym członkiem oddziału (wszak "Mietek" dołączył do grupy 19 lub 20 grudnia), co dziś może nie budzić specjalnego zdziwienia, ale w 1946?. Po drugie założyłeś, że ów agent w oddziale "Wołyniaka" używał identycznego pseudonimu pod jakim występował w raportach UB, co również budzi pewne moje wątpliwości. Jednakowoż uważam, że Twoje hipotezy mają bardzo mocne podstawy i warto szukać dowodów na ich potwierdzenie.

Swoją drogą ciekawe, że Garbacz i Socha wymieniają jako członka oddziału "Wołyniaka" osobnika o pseudonimie "Mietek", nie podając jego danych personalnych, jednak raczej nie mógł to być tytułowy agent, gdyż miał rzekomo brać udział w akcji na konwój pocztowy w Leżajsku a to było wcześniej, niż opisywane w artykule wydarzenia.

Pozdrawiam.

PS. W pierwszym czytaniu nie zauważyłem żadnych mankamentów, może poza pewnym drobiazgiem tj. w przypisie nr 27 na str. 124 dotyczącym Ludwika Kusza znalazło się zdanie "Współpracował z oddziałem dowodzonym przez Zadzierskiego, a później przez jego brata - A. Kusza." Oczywiście zdanie jest wyrwane z kontekstu i każdy kto przeczyta przypis uważnie zrozumie, że Adam Kusz był bratem Ludwika Kusza a nie Zadzierskiego.

Janowiak - 2012-09-08 23:24:29

Witam !

Plumer napisał:

Nooo! Jestem świeżo po lekturze Twego tekstu i jestem pod wrażeniem. Wygląda na to, że przygotowując się do jego napisania wykonałeś solidną pracę.

Starałem się jak mogłem. :) Choć osobiście mam pewien niedosyt...

Plumer napisał:

Gratuluję! Rozumiem, że informacja o działalności agenta "Mietka" w grupie Zadzierskiego po raz pierwszy opublikowana została przez Panią A.G. Kister w artykule Rozbicie  oddziału partyzanckiego Adama Kusza 19 sierpnia 1950 r. Niestety nie miałem możliwości zapoznania się z tą publikacją a szkoda :/.

Nic straconego, ale tę sprawę załatwię już kiedy indziej. ;)

Plumer napisał:

( A tak na marginesie w przypisie nr 2 na str. 117 oprócz słów uznania dla Autorki zarzuciłeś Jej popełnienie szeregu błędów. Spodziewam się polemiki :)).

Jestem przygotowany na ewentualną dyskusję. :)

Plumer napisał:

Z cytowanych przez Ciebie dokumentów wynika, że agent "Mietek" przeniknął do oddziału "Wołyniaka" w drugiej połowie grudnia 1946 r., a więc praktycznie tuż przed jego samobójczą śmiercią. Wcześniej najprawdopodobniej ubecji nie udało się ulokować agentury wewnątrz oddziału.

Udało się - patrz informacje na temat sprawy Andrzeja Możdżenia i Jan (Tadeusza ?) Ziółkowskiego, o której wspominam w swoim tekście.

Plumer napisał:

Zastanawia mnie tylko brak śladów współpracy w tym zakresie, na przełomie 1946/47, Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Biłgoraju i w Łańcucie (co mogło by wskazywać również na brak współpracy w tym okresie pomiędzy WUBP w Lublinie i Rzeszowie, choć to wydaje się być mało prawdopodobne). P. Chmielowiec w swojej pracy Urząd Bezpieczeństwa w Łańcucie 1944-1956 na str. 68 podaje, iż: "27 maja 1948 r. w Nisku odbyła się odprawa kierownictwa powiatowych urzędów bezpieczeństwa i milicji z Niska, Biłgoraja i Łańcuta poświęcona zwalczaniu oddziału Kusza. Ustalono skład grupy operacyjnej składającej się z sześciu pracowników UB (po dwóch z każdego powiatu). Jej zadaniem miała być praca w terenie (...) zmierzająca do wykrycia miejsca pobytu oddziału. Podstawowym źródłem informacji były doniesienia sieci agenturalnej. W przypadku otrzymania wiadomości miał być zawiadomiony najbliższy posterunek MO, a następnie pozostałe powiaty"[podkr. - Plumer]. Faktem jest, że dotyczy to roku 1948, ale wcześniej też mogła obowiązywać taka zasada. W związku z tym fakt, że agent "Mietek" zgłosił się do UB w Biłgoraju, nie musi być wcale argumentem potwierdzającym jego podległość służbową (ale oczywiście mogło tak być).

Zacznę od sprawy współdziałania PUBP Biłgoraj, Łańcut i Nisko, a także WUBP Lublin i Rzeszów - w trakcie swoich poszukiwań nie natrafiłem na ślady takowej współpracy. Nie wykluczam, że takowa zaistniała, ale odpowiednich "kwitów" jeszcze nie znalazłem

Sprawa druga dotyczy niezrozumienia moich argumentów - ja nie napisałem, że zgłoszenie się "Mietka" do UB w Biłgoraju potwierdza jego podległość służbową. Ja stwierdzam, że informacje zawarte w jednym z raportów dekadowych tegoż Urzędu, a mówiące o agencie WUBP Lublin rozpracowującym grupę Zadzierskiego, który przekazał do PUBP Biłgoraj egzemplarz "Głosu Jedności Polskiej", pozwalają postawić hipotezę, że chodzi w nich o agenta "Mietka", co później skutkuje także tym, że możemy przypisać mu nazwisko, które prawdopodobnie nosił oraz powiązaniem go z informacją o miejscu pochowania ciała Zadzierskiego, którą można znaleźć w jednym z dokumentów lubelskiego WUBP, a która mogła zakończyć się ekshumacją ciała "Wołyniaka".

Plumer napisał:

Jakkolwiek istnieje duże prawdopodobieństwo, że Twoje hipotezy postawione w artykule odzwierciedlają stan faktyczny, nasuwa mi się jedna uwaga a zarazem wątpliwość. Chodzi o przytoczony przez Ciebie na str. 120 fragment zeznań "Stala". W szczególności dotyczy to informacji, że druga z sióstr "spała z niejakim "Mietkiem". Po pierwsze oznaczałoby to, że jedna z córek miejscowego kierownika szkoły powszechnej "na pierwszej randce", w wigilię 1946 spędziła noc z dopiero co poznanym członkiem oddziału (wszak "Mietek" dołączył do grupy 19 lub 20 grudnia), co dziś może nie budzić specjalnego zdziwienia, ale w 1946?.

Po raz kolejny muszę poruszyć dwie sprawy. Po pierwsze, chodzi o kwestię tego, jakoby jedna z córek Józefa Świątkowskiego - mówiąc kolokwialnie w dzisiejszym znaczeniu tych słów - przespała się z "Mietkiem". Moim zdaniem wyciągnie takiego wniosku jest naciąganiem faktów. A te są następujące - "Stal" zeznał, że siostra Krystyny Świątkowskiej spała przez całą noc z "Mietkiem". I nic więcej.

Pomijam tutaj fakt, że mówimy o spędzeniu nocy w bunkrze, gdzie oprócz omawianych wyżej osób było jeszcze kilkanaście innych osób.

Sprawa druga dotyczy zaufania do "Mietka". Jak wynika z doniesienia samego "Mietka", "Wołyniak" miał do niego ograniczone zaufanie. Tym niemniej, został on przyjęty do grupy Zadzierskiego i można przypuszczać, że osoby postronne traktowały go jako - nazwijmy to - normalnego żołnierza "Wołyniaka".

Plumer napisał:

Po drugie założyłeś, że ów agent w oddziale "Wołyniaka" używał identycznego pseudonimu pod jakim występował w raportach UB, co również budzi pewne moje wątpliwości.

Czy mogę wiedzieć, jakie to wątpliwości ?

Plumer napisał:

Swoją drogą ciekawe, że Garbacz i Socha wymieniają jako członka oddziału "Wołyniaka" osobnika o pseudonimie "Mietek", nie podając jego danych personalnych, jednak raczej nie mógł to być tytułowy agent, gdyż miał rzekomo brać udział w akcji na konwój pocztowy w Leżajsku a to było wcześniej, niż opisywane w artykule wydarzenia.

To nie ta sama osoba.

pozdrawiam

Plumer - 2012-09-09 01:26:41

Plumer napisał:

Z cytowanych przez Ciebie dokumentów wynika, że agent "Mietek" przeniknął do oddziału "Wołyniaka" w drugiej połowie grudnia 1946 r., a więc praktycznie tuż przed jego samobójczą śmiercią. Wcześniej najprawdopodobniej ubecji nie udało się ulokować agentury wewnątrz oddziału.

Janowiak napisał:
Udało się - patrz informacje na temat sprawy Andrzeja Możdżenia i Jan (Tadeusza ?) Ziółkowskiego, o której wspominam w swoim tekście.

Może i tak, ale znów P. Chmielowiec w Urząd Bezpieczeństwa w Łańcucie 1944-1956 na str. 114 powołując się na sprawozdanie szefa PUBP na odprawę w dniu 14 XI 1946, k 292 napisał "Na bandę tę ["Wołyniaka"] nastawiony[ch] jest dwóch agentów, trzech inf[ormatorów], w bandzie agentury nie ma[podkr. - Plumer]".

Plumer napisał:

Jakkolwiek istnieje duże prawdopodobieństwo, że Twoje hipotezy postawione w artykule odzwierciedlają stan faktyczny, nasuwa mi się jedna uwaga a zarazem wątpliwość. Chodzi o przytoczony przez Ciebie na str. 120 fragment zeznań "Stala". W szczególności dotyczy to informacji, że druga z sióstr "spała z niejakim "Mietkiem". Po pierwsze oznaczałoby to, że jedna z córek miejscowego kierownika szkoły powszechnej "na pierwszej randce", w wigilię 1946 spędziła noc z dopiero co poznanym członkiem oddziału (wszak "Mietek" dołączył do grupy 19 lub 20 grudnia), co dziś może nie budzić specjalnego zdziwienia, ale w 1946?.

Janowiak napisał
Po raz kolejny muszę poruszyć dwie sprawy. Po pierwsze, chodzi o kwestię tego, jakoby jedna z córek Józefa Świątkowskiego - mówiąc kolokwialnie w dzisiejszym znaczeniu tych słów - przespała się z "Mietkiem". Moim zdaniem wyciągnie takiego wniosku jest naciąganiem faktów. A te są następujące - "Stal" zeznał, że siostra Krystyny Świątkowskiej spała przez całą noc z "Mietkiem". I nic więcej.

Pomijam tutaj fakt, że mówimy o spędzeniu nocy w bunkrze, gdzie oprócz omawianych wyżej osób było jeszcze kilkanaście innych osób.

Możesz nazywać to naciąganiem faktów, ale skoro "Stal" zeznał w sprawie sióstr Świątoniowskich, że: "jedna z nich narzeczona "Wołyniaka" spała przez całą noc z nim, zaś druga spała z niejakim "Mietkiem", to jest to dość jednoznaczne i w latach 40 tych było to jednoznaczne. W mojej opinii naciąganiem faktów jest twierdzenie, że oznacza to nic więcej jak "tylko spanie". Przecież jeśli tak było jak sugerujesz nie byłoby to godne wzmianki i oznaczałoby tylko, że tak naprawdę "tylko spała" z kilkunastoma osobami w bunkrze a "Stal" w swoich zeznaniach nie musiałby wyszczególniać "Wołyniaka" i "Mietka".

Janowiak napisał
Sprawa druga dotyczy zaufania do "Mietka". Jak wynika z doniesienia samego "Mietka", "Wołyniak" miał do niego ograniczone zaufanie. Tym niemniej, został on przyjęty do grupy Zadzierskiego i można przypuszczać, że osoby postronne traktowały go jako - nazwijmy to - normalnego żołnierza "Wołyniaka".

Zrozumiałym jest, że "Wołyniak" miał ograniczone zaufanie do "Mietka" i nawet deklarował, że sprawdzi jego legendę. Niestety nie zdążył. W tej kwestii jednak nie ma chyba znaczenia czy był traktowany przez osoby postronne (czytaj jedną z sióstr Świątoniowskich) jako normalny żołnierz "Wołyniaka", tym bardziej, że była to siostra narzeczonej samego Dowódcy.

Plumer napisał:

Po drugie założyłeś, że ów agent w oddziale "Wołyniaka" używał identycznego pseudonimu pod jakim występował w raportach UB, co również budzi pewne moje wątpliwości.

Janowiak napisał: Czy mogę wiedzieć, jakie to wątpliwości ?

Wątpliwość jest dość oczywista. Zazwyczaj nawet  zwerbowani przez bezpiekę agenci, którzy mieli korzenie niepodległościowe występowali pod innymi pseudonimami w konspiracji i innymi w ubecji. Chodziło o zmniejszenia ryzyka dekonspiracji.

Janowiak - 2012-09-09 13:07:42

Witam !

Plumer napisał:

Plumer napisał:

Z cytowanych przez Ciebie dokumentów wynika, że agent "Mietek" przeniknął do oddziału "Wołyniaka" w drugiej połowie grudnia 1946 r., a więc praktycznie tuż przed jego samobójczą śmiercią. Wcześniej najprawdopodobniej ubecji nie udało się ulokować agentury wewnątrz oddziału.

Janowiak napisał:
Udało się - patrz informacje na temat sprawy Andrzeja Możdżenia i Jan (Tadeusza ?) Ziółkowskiego, o której wspominam w swoim tekście.

Może i tak, ale znów P. Chmielowiec w Urząd Bezpieczeństwa w Łańcucie 1944-1956 na str. 114 powołując się na sprawozdanie szefa PUBP na odprawę w dniu 14 XI 1946, k 292 napisał "Na bandę tę ["Wołyniaka"] nastawiony[ch] jest dwóch agentów, trzech inf[ormatorów], w bandzie agentury nie ma[podkr. - Plumer]".

Zacznę od sprostowania - najprawdopodobniej ze względu na późną porę myślałem o czym innym, a napisałem coś innego - sprawa Andrzeja Możdżenia i Jana (Tadeusza ?) Ziółkowskiego nie może być przykładem ulokowania agentury, gdyż ich misja - mówiąc kolokwialnie - zakończyła się zanim się na dobre rozpoczęła. Być może mój błąd spowodowany był też tym, że u Dionizego Garbacza ten epizod opisany jest na jednej stronie ze opisaną poniżej sprawą, gdy agentowi udało się dostać do oddziału Zadzierskiego.

I by odpokutować popełniony błąd pozwolę sobie zacytować, w jaki sposób wyglądał koniec misji Możdżenia i Ziółkowskiego:

Będąc w Sieniawie powiat Jarosław spotkali ówczesnego Komendanta Posterunku MO TKACZ Bronisława, którego MOŻDŻEŃ znał już wcześniej, a który zaprosił ich do swego mieszkania (TKACZ - członek bandy AK TOTH Jana ps. "MEWA" - opracowany w charakterystyce nr 18). W czasie spożywania śniadania zostali sterroryzowani, rozbrojeni i uprowadzeni przez bandę "WOŁYNIAKA".

AIPN Rz, 05/16, Charakterystyka nr 6 A bandy NOW pod dowództwem Zadzierskiego vel Kowalika Józefa ps. „Wołyniak”, a następnie Kusza Adama ps. „Adam”, „Smutny”, „Kłos”, Karta na czyn przestępczy, k. 256.

Jeżeli zaś chodzi o wspomniany wyżej przykład umieszczenia agentury w grupie "Wołyniaka":

W styczniu zlikwidowano por. Jerzego Wocha, który dostał się do oddziału "Wołyniaka". Jak stwierdzono na podstawie wywiadu w Rzeszowie, Woch wszedł w struktury podziemne, aby rozpracować przede wszystkim Leżajsk i oddziały leśne. Rozkaz likwidacji Wocha wydał szef PAS-u Komendy Głównej NOW.

D. Gabracz, "Wołyniak". Legenda prawdziwa, wyd. 3 popr. i rozsz., Stalowa Wola 2008, s. 143.

Niewykluczone, że jakieś informacje na temat oddziału "Wołyniaka" zdobył też funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa, Czesław Krupowies vel Stanisław Nowina, który w lipcu 1946 r. znalazł się w grupie Zadzierskiego w ramach kombinacji operacyjnej, będącej pobocznym wątkiem operacji "Lawina", skierowanej przeciwko zgrupowaniu NSZ Henryka Flamego "Bartka". Z tym, że jest to o tyle mało prawdopodobne, że zadaniem Krupowiesa było nie rozpracowanie grupy "Wołyniaka", a namówienie Zadzierskiego na przerzut grupy na Dolny Śląsk, gdzie według planu UB "wołyniakowcy" mieli być aresztowani (więcej na temat tej sprawy: D. Węgrzyn, Aparat bezpieczeństwa państwa wobec środowisk narodowych na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim w latach 1945-1956, Katowice-Kraków 2007, s. 270-275).

Inna sprawa dotyczy fragmentu dokumentu, który zacytował Piotr Chmielowiec. Zwracam uwagę, że ten passus najprawdopodobniej mówi o sytuacji w trakcie sporządzania przez por. Stanisława Leśkę jego raportu. A to nie oznacza, że wcześniej nie udało się aparatowi represji umieścić w oddziale Zadzierskiego jakiegoś agenta, o czym może świadczyć przytoczony wyżej przykład Jerzego Wocha. Poza tym pamiętaj, że omawiany przez nas cytat dotyczy tylko jednego UB.

I pozostając przy PUBP w Łańcucie - muszę sprostować kolejną informację (tak to jest, jak się pisze z pamięci :|) - w trakcie swoich poszukiwań trafiłem na informacje o współpracy UB z województw lubelskiego i rzeszowskiego w celu likwidacji oddziału Zadzierskiego. Z tym, że na razie są to informacje lakoniczne.

Plumer napisał:

Możesz nazywać to naciąganiem faktów, ale skoro "Stal" zeznał w sprawie sióstr Świątoniowskich, że: "jedna z nich narzeczona "Wołyniaka" spała przez całą noc z nim, zaś druga spała z niejakim "Mietkiem", to jest to dość jednoznaczne i w latach 40 tych było to jednoznaczne. W mojej opinii naciąganiem faktów jest twierdzenie, że oznacza to nic więcej jak "tylko spanie". Przecież jeśli tak było jak sugerujesz nie byłoby to godne wzmianki i oznaczałoby tylko, że tak naprawdę "tylko spała" z kilkunastoma osobami w bunkrze a "Stal" w swoich zeznaniach nie musiałby wyszczególniać "Wołyniaka" i "Mietka".

A czy nie mogło być tak, że - jak ja uważam - Stolarzewski po prostu tak powiedział ? Co prawda, jakoś tak dziwnie szczegółowo, ale bez żadnych kontekstów ? Moim zdaniem jest to o tyle prawdopodobne, że w swoich zeznaniach "Stal" podawał niepotrzebne szczegóły (ale po latach, jak w tym przypadku, potrzebne dla nas). Na przykład mówiąc o rozmowach Zadzierskiego z prezesem PSL z Brzyskiej Woli powiedział, że po tych rozmowach prezes "odchodził od »Wołyniaka« z uśmiechniętą miną" (AIPN Rz, 043/249, Akta operacyjne dot. Józefa Zadzierskiego, Protokół przesłuchania podejrzanego Władysława Stolarzewskiego, Biłgoraj, 22 I 1948 r., k. 13).

Innym dowodem na to jest fakt, o którym pisałem już wcześniej - mówimy o sytuacji, gdzie w bunkrze, mającym przecież ograniczoną pojemność, było kilkanaście osób.

I kolejna uwaga - twierdząc, iż w tym wypadku doszło do czegoś więcej musisz mieć "nieco" więcej dowodów niż tylko fragment zeznania, bo nawet biorąc pod uwagę to, jak opisał sprawę sam "Mietek" Twoja teza byłaby trudna do udowodnienia.

Plumer napisał:

Zrozumiałym jest, że "Wołyniak" miał ograniczone zaufanie do "Mietka" i nawet deklarował, że sprawdzi jego legendę. Niestety nie zdążył. W tej kwestii jednak nie ma chyba znaczenia czy był traktowany przez osoby postronne (czytaj jedną z sióstr Świątoniowskich) jako normalny żołnierz "Wołyniaka", tym bardziej, że była to siostra narzeczonej samego Dowódcy.

W tej kwestii, czyli w Twojej teorii, że doszło do "czegoś" więcej ? Jeżeli tak, to moim zdaniem, nawet jeżeli uważam Twoją tezę za nieudowodnioną, ma. Tyle, że ze względu na owy brak dowodów na potwierdzenie Twojej tezy nie zamierzam o tym dyskutować.

Plumer napisał:

Wątpliwość jest dość oczywista. Zazwyczaj nawet  zwerbowani przez bezpiekę agenci, którzy mieli korzenie niepodległościowe występowali pod innymi pseudonimami w konspiracji i innymi w ubecji. Chodziło o zmniejszenia ryzyka dekonspiracji.

Zwracam uwagę, że mówimy nie o raportach, a o raporcie, który na dodatek powstał już po opuszczeniu przez "Mietka" oddziału Zadzierskiego/Kusza, kiedy ów agent do tej grupy raczej już nie mógł wrócić i kiedy raczej już nie groziło mu ryzyko dekonspiracji.

pozdrawiam

Plumer - 2012-09-09 21:27:58

Witam
Przyznaję, że pisałem swój post dość późno w nocy, więc mogłem nie wyrażać się zbyt precyzyjnie

Janowiak napisał:
I kolejna uwaga - twierdząc, iż w tym wypadku doszło do czegoś więcej musisz mieć "nieco" więcej dowodów niż tylko fragment zeznania, bo nawet biorąc pod uwagę to, jak opisał sprawę sam "Mietek" Twoja teza byłaby trudna do udowodnienia.
W tej kwestii, czyli w Twojej teorii, że doszło do "czegoś" więcej ? Jeżeli tak, to moim zdaniem, nawet jeżeli uważam Twoją tezę za nieudowodnioną, ma. Tyle, że ze względu na owy brak dowodów na potwierdzenie Twojej tezy nie zamierzam o tym dyskutować.

Pragnę podkreślić, że moim zamiarem nie było udowadnianie iż "doszło do czegoś więcej" pomiędzy jedną z sióstr Świątoniowskich i agentem "Mietkiem" i ja również nie zamierzam o tym dyskutować. W zamyśle miałem zupełnie co innego. Chciałem zasugerować rozważenie nieco innej hipotezy, a mianowicie takiej, że "Mietek" opisany przez "Stala" w jego zeznaniach to niekoniecznie musi być agent "Mietek".
Zarówno Garbacz jak i Socha wymieniają "Mietka" jako członka oddziału biorącego m.in. udział w akcji na ambulans pocztowy w Leżajsku, 14 sierpnia 1946 r. Ponadto Garbacz na str. 173 (wydanie z 2008) napisał, że "W dziejach oddziału "Wołyniaka" mocno zapisali się podchorążowie z Laszek: "Janusz" (...), podchorąży "Mietek" był w oddziale dowódcą plutonu. Bywało, że krótko podczas nieobecności "Wołyniaka" dowodził oddziałem" [podkr. - Plumer]. Ani u Garbacza ani u Sochy oprócz pseudonimu, nie znajdziemy żadnych danych personalnych tego człowieka. Z powyższego wynika, że w oddziale już wcześniej, przed przybyciem agenta był żołnierz o pseudonimie "Mietek". Moja hipoteza jest taka, że to właśnie o niego chodziło "Stalowi" i wtedy jego zeznanie, w kwestii sióstr Świątoniowskich, według mnie nabiera większego prawdopodobieństwa. Ale oczywiście mogę się mylić - to tylko hipoteza.

Janowiak napisał:
Zwracam uwagę, że mówimy nie o raportach, a o raporcie, który na dodatek powstał już po opuszczeniu przez "Mietka" oddziału Zadzierskiego/Kusza, kiedy ów agent do tej grupy raczej już nie mógł wrócić i kiedy raczej już nie groziło mu ryzyko dekonspiracji.

W zasadzie masz racje. To była tylko luźna sugestia i możesz nie brać jej pod uwagę. Należy jednak pamiętać o tym, że w owym czasie grę agenturalną prowadziły obie strony tj. ubecja kontra podziemie niepodległościowe. I w tym czasie podziemie niepodległościowe, zarówno to spod znaku WiN jak i NZW, miało nierzadko swoje wtyczki w organach urzędu bezpieczeństwa publicznego. Poza tym cenny agent, a za takiego należy chyba uznać "Mietka", mógł być jeszcze wykorzystany przez UB do innych akcji. Uważam dlatego, że można, jako jedną z hipotez, wziąć pod uwagę i to, iż w grupie "Wołyniaka" był znany on pod innym pseudonimem. I to tym bardziej, że "Mietek" już wcześniej był członkiem oddziału Zadzierskiego.

Pozdrawiam

Janowiak - 2012-11-01 21:24:12

Witam !

Plumer napisał:

Pragnę podkreślić, że moim zamiarem nie było udowadnianie iż "doszło do czegoś więcej" pomiędzy jedną z sióstr Świątoniowskich i agentem "Mietkiem" i ja również nie zamierzam o tym dyskutować. W zamyśle miałem zupełnie co innego. Chciałem zasugerować rozważenie nieco innej hipotezy, a mianowicie takiej, że "Mietek" opisany przez "Stala" w jego zeznaniach to niekoniecznie musi być agent "Mietek".
Zarówno Garbacz jak i Socha wymieniają "Mietka" jako członka oddziału biorącego m.in. udział w akcji na ambulans pocztowy w Leżajsku, 14 sierpnia 1946 r. Ponadto Garbacz na str. 173 (wydanie z 2008) napisał, że "W dziejach oddziału "Wołyniaka" mocno zapisali się podchorążowie z Laszek: "Janusz" (...), podchorąży "Mietek" był w oddziale dowódcą plutonu. Bywało, że krótko podczas nieobecności "Wołyniaka" dowodził oddziałem" [podkr. - Plumer]. Ani u Garbacza ani u Sochy oprócz pseudonimu, nie znajdziemy żadnych danych personalnych tego człowieka. Z powyższego wynika, że w oddziale już wcześniej, przed przybyciem agenta był żołnierz o pseudonimie "Mietek". Moja hipoteza jest taka, że to właśnie o niego chodziło "Stalowi" i wtedy jego zeznanie, w kwestii sióstr Świątoniowskich, według mnie nabiera większego prawdopodobieństwa. Ale oczywiście mogę się mylić - to tylko hipoteza.

Moim zdaniem jest to hipoteza błędna. Zwracam uwagę - agent "Mietek" opisując żołnierzy "Wołyniaka", robił to bardzo dokładnie (choć też z pewnymi mankamentami) i nie wymienił żadnego innego "Mietka". To pierwsza sprawa.

Drugi argument jest taki, że według mojej wiedzy nie ma informacji choćby wskazujących na to, że podchorązy "Mietek" był w oddziale Zadzierskiego w czasie samobójczej śmierci "Wołyniaka" (a o tym okresie mówi przecież Stolarzewski).

Trzecia sprawa to - według wstępnego rozeznania - błędna interpretacja informacji podanych przez Garbacza i Sochę. Przykładem niech będzie fakt, iż według tego pierwszego autora w omawianej akcji z sierpnia 1946 r. brał udział "Mietek" z Sieniawy (D. Garbacz, "Wołyniak". Legenda prawdziwa, wyd. 3 popr. i rozsz., Stalowa Wola 2008, s. 125).

Plumer napisał:

Janowiak napisał:
Zwracam uwagę, że mówimy nie o raportach, a o raporcie, który na dodatek powstał już po opuszczeniu przez "Mietka" oddziału Zadzierskiego/Kusza, kiedy ów agent do tej grupy raczej już nie mógł wrócić i kiedy raczej już nie groziło mu ryzyko dekonspiracji.

W zasadzie masz racje. To była tylko luźna sugestia i możesz nie brać jej pod uwagę. Należy jednak pamiętać o tym, że w owym czasie grę agenturalną prowadziły obie strony tj. ubecja kontra podziemie niepodległościowe. I w tym czasie podziemie niepodległościowe, zarówno to spod znaku WiN jak i NZW, miało nierzadko swoje wtyczki w organach urzędu bezpieczeństwa publicznego. Poza tym cenny agent, a za takiego należy chyba uznać "Mietka", mógł być jeszcze wykorzystany przez UB do innych akcji. Uważam dlatego, że można, jako jedną z hipotez, wziąć pod uwagę i to, iż w grupie "Wołyniaka" był znany on pod innym pseudonimem. I to tym bardziej, że "Mietek" już wcześniej był członkiem oddziału Zadzierskiego.

O "wcześniejszym" "Mietku" pisałem już wyżej.

Jeżeli zaś chodzi o wykorzystywanie agenta "Mietka" do innych akcji i powiązane z tym niebezpieczeństwo jego dekonspiracji przez użycie w raporcie pseudonimu "Mietek", to przecież w innej akcji ów agent mógł przyjąć inny pseudonim. O ile w ogóle zakładano, że w ogóle będą jakieś inne akcje, bowiem ta misja była - nazwijmy to - samobójcza, a później przecież agent "Mietek" prawdopodobnie sam się rozkonspirował w czasie kontaktu z biłgorajskim UB.

I ostatnia sprawa - omawiana sytuacja nie jest jedyną, w której w dokumentach aparatu bezpieczeństwa jest informacja pod jakim pseudonimem został wysłany na taką misję agent. Przykładem wiadomość o tym, że dwaj funkcjonariusze, którzy udawali "radzistów" wysłanych latem 1950 r. do grupy Adama Kusza "Adama" będą występowali w tym oddziale pod pseudonimami "Robert" i "Sosna".

pozdrawiam

www.kszoryultras.pun.pl www.pracasocjalna.pun.pl www.tgk.pun.pl www.p-mt2.pun.pl www.polski-zwiazek-wampirow.pun.pl